Batman Metal tom 1, ale o co chodzi?
Batman to mój ulubiony bohater, to z nim i z Asterixem mam w domu najwięcej albumów. Najbardziej lubię go w detektywistycznych historiach, ulubiona to chyba Hush. Niektóre współczesne historie z Nietoperzem w roli głównej mocno mnie zaskakują, niestety z reguły na minus. A Batman Metal to już jazda bez trzymanki.
Batman Metal
Metale pojawiały się w kilku seriach jakie miałem okazję czytać. Pierwszy raz chyba za sprawą Trybunału Sów i Szponów okazało się, że w świecie Batmana rodzi się coś nowego. Scott Snyder mocno popchnął ten temat do przodu i szybko wprowadził więcej niż jeden tajemniczy pierwiastek. W tej historii twórcy idą o krok dalej i prezentują nam mroczne uniwersum, coś bardzo odmiennego od tego z czym miałem okazję się spotkać w opowieściach o Nietoperzu. Szczypta szaleństwa, mnóstwo nowości, najwięksi bohaterowie, tajemnica, łotrzy i bardzo mroczne alter ego prawie całej rodziny Batmana. A to dopiero pierwszy tom.
Grafika
Jeśli chodzi o warstwę graficzna albumu, to jest bardzo różnie. Tom zbiorczy łączy w sobie kilka serii tworzonych przez wielu rysowników. Kiedy jednak pierwszy raz patrzyłem na okładkę, to od razu wiedziałem, że powinno być dobrze. Taki nazwiska jak Jim Lee, Andy Kubert, czy Greg Capullo działają na mnie jak magnes. I rzeczywiście wymienieni panowie spisują się świetnie. Ale objawieniem tej historii jest dla mnie Stjepan Šejić. Genialne okładki, znakomity jeden z albumów. Naprawdę jestem pod wrażeniem lekkości rysunku, stonowanej kolorystyki i jego projektów postaci. Jakże innych od tych, które widzieliśmy parę stron wcześniej, a jednocześnie w żaden sposób nieodbiegających od kanonu.
Podsumowanie
Kiedy przeczytałem opis z tyłu albumu, to mnie nieco cofnęło. Przeczytałem drugi raz i cofnęło mnie jeszcze bardziej. Przeczytałem wstęp i stanąłem nieco skonsternowany. Czytać, czy nie czytać?
Ale w końcu to Batman, do tego stworzony przez najlepszych scenarzystów i grafików! Spróbowałem i choć cała ta historia burzy większość moich wyobrażeń o obrońcy Gotham, to nie jestem przeciwnikiem tej opowieści. A przynajmniej nie tak bardzo, jak po lekturze blurba i wstępu. Jedno z największych wydarzeń w uniwersum DC może być szokiem dla ortodoksyjnych fanów, ale dla mnie pierwszy tom okazał się całkiem niezły. Różnorodny fabularnie i graficznie, pełen niespodzianek i tajemnic. Z początkiem pełnym Batmana, który z kolejnymi stronami okazuje się być zdecydowanie inny niż ten, którego tak dobrze znam.
Wydaje mi się, że Batman Metal to jeden z tych komiksów, którego nie da się jednoznacznie ocenić nie znając całości. Pierwszy tom wprowadza wiele zmian w historii Gacka, ale jeśli maja tylko one prowadzić do ciekawego finału, to czemu nie? Z pewnością sięgnę po kolejną część, mam nadzieję, że nie zawiodę się.
Na koniec jeszcze wyrazy szacunku dola Egmontu, okładka z metalicznymi elementami naprawdę robi wrażenie.
Info
Tytuł: Batman metal Tom 1
Scenariusz: Scott Snyder, James Tynion IV
Rysunki: Greg Capullo, Andy Kubert, Jim Lee, John Romita jr., Stjepan Šejić
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont
Do tramwaju: komiksów nie czytamy w tramwaju :)
Bardzo ciekawy i interesujący post. Czekam na więcej :)
Na pewno przeczytam. Oby tak dalej :)
Pozdrawiam Go Karty :D
W jakiej kolejności to czytać posiadam narażone all komiksy z Batmanem w DC odrodzenie
Ja czytałem w komplecie tylko New52, z odrodzenia fragmenty. Wystarczyło :)
[…] dwóch wcześniejszych tomach eventu DC Batman Metal pisałem TUTAJ i TUTAJ . Pierwszy tom wypadł mocno średnio, znakomite rysunki, ale fabularnie bardzo […]