Lucky LukeKomiks 

Lucky Luke, czyli cyrk i gazeta

Lucky Luke wznawiany aktualnie przez Egmont pojawia się w pakietach dwukomiksoych. Nie wiem czy tak jest co miesiąc, czy też akurat teraz zdarzyło się to ponownie, ale z tego co zauważyłem, to dość często dostajemy zestaw składający się z komiksu ze scenariuszem Gościnnego i takiego, który napisał ktoś inny. Poprzednio tym kimś był Lo Hartog Van Banda, tym razem za fabułę albumu pod tytułem Daliy Star odpowiada duet Xavier Fauche, Jean Léturgie.

Nie przypuszczałem, że ten dzień nadejdzie tak szybko, ale tym razem to Cyrk Western, ten napisany przez Rene jest tym słabszym! Naprawdę, bez ściemy. Oczywiście w przypadku twórcy Asterixa słabszy oznacza bardzo dobry, ale Daily Star jest naprawdę wyśmienite.

Cyrk Western

Album ten opowiada historię spotkania dzielnego kowboja z podupadającym cyrkiem. Jego dyrektor po konflikcie z Barnumem, najbardziej znaną postacią w historii amerykańskiej sztuki cyrkowej, postanawia ruszyć w tournée po Dzikim Zachodzie. Jego ekipa naprawdę nie wygląda imponująco. Do tego lew jest stary i wyleniały, on sam to stary ochlapus, a przebranie klauna powoduje wyjątkową nerwowość u Indian. W obliczu knowań podłego Zilcha, lokalnego bogacza, tylko obecność Luckiego Luka jest w stanie uchronić to przedsięwzięcie od ostatecznej klapy.
Historia jest zabawna, utrzymana w nieco slapstikowej, cyrkowej konwencji. Indianie w barwach wojennych przejętych od cyrkowego klauna są naprawdę zabawni, a pomysły Zilcha na pozbycie się cyrku zaskakują różnorodnością. Brak zrozumienia dla umiejętności Jolly Jumpera śmieszy, a zakończenie zaskakuje. Jest naprawdę bardzo dobrze, rysunki Morrisa to klasa sama w sobie, a Goscinny trzyma poziom.

Daily Star

Jak do tej pory najlepsze albumy Lucky Luke zarezerwowane były dla Gościnnego. Albumy autorstwa jego kontynuatorów niezbyt często budziły mój aplauz. Tym razem po raz pierwszy jest inaczej. Duet panów Fauche i Léturgie stworzył jeden z najzabawniejszych albumów jakie czytałem, wypadający lepiej nawet od czytanych ostatnio przeze mnie Jessego Jamesa i Cyrku Western. Tym razem Lucky Luke spotyka na swojej drodze twórcę gazety, który pragnie swoim czytelnikom zaprezentować naprawdę rzetelne dziennikarstwo i nie boi się tematów trudnych. Kiedy jego zaangażowanie zaczyna bardzo doskwierać lokalnym biznesmenom, czyli przedsiębiorcy pogrzebowemu, właścicielowi saloonu i sklepikarzowi, zaczyna się wojna. Prawdziwa wojna prasowa! Ubawiłem się setnie czytając o kolejnych fortelach jakie trzej właściciele konkurencyjnej gazety zdecydowali się zastosować, aby pognębić Daily Star. Zresztą pomysły ekipy wspieranej przez najszybszego kowboja na zachodzie też nie pozostają w tyle.

Dwa udane tytuły

Oba komiksy z tego pakietu są naprawdę udane, utrzymane w nieco innej konwencji pokazują, jak pojemnym gatunkiem może być opowieść komediowa kierowana na pozór wyłącznie do dzieci. Scenarzyści, którzy przejęli pałeczkę po śmierci pierwszego twórcy tym razem okazali się być bardzo twórczy, zdecydowanie nie odtwórczy. Warto sięgnąć po oba!

Podsumowanie:

Tytuł: Lucky Luke – Cyrk Western
Scenariusz: René Goscinny
Rysunki:Morris
Tłumaczenie:Marta Mosiewicz
Wydawca: Egmont
Do tramwaju: komiksów nie czytamy w tramwaju :)
Ocena czytadłowa: 5/6
Ocena rysunkowa: 5/6

Tytuł: Lucky Luke – Daily Star
Scenariusz: Xavier Fauche, Jean Léturgie
Rysunki: Morris
Tłumaczenie: Marta Mosiewicz
Wydawca: Egmont
Do tramwaju: komiksów nie czytamy w tramwaju :)
Ocena czytadłowa: 6/6
Ocena rysunkowa: 5/6

Powiązane posty

4 Thoughts to “Lucky Luke, czyli cyrk i gazeta”

  1. Agnes

    Daily Star jest BARDZO dobre!

    1. Janek

      Jedne z najlepszych jakie czytałem

  2. Dlaczego komiksów nie czytamy w tramwaju? :-)

    1. Janek

      Ano dlatego, bo niewygodne. Oczywiście jeśli mowa o niewielkich zeszytówkach, to nie ma tematu, ale na przykład „Codzienna walka” zupełnie się nie nadaje :)

Leave a Comment