Wodny nóż , czyli chemii brak
Paolo Bacigalupi to dla mnie autor jednej z najlepszych książek jakie w życiu czytałem. Jego Pompa numer sześć połączona w jednym z wydań z Nakręcaną dziewczyną to genialny zbiór opowiadań uzupełniony świetną książką. Wizjonerskie, pełne niepokoju krótkie teksty i dynamiczna powieść, sam miód.
Tym większe oczekiwania miał spełnić Wodny nóż, niestety nie podołał :/
Zupełnie mnie nie wciągnęła ta opowieść o umierającym Phoenix, chyba dlatego, że nie do końca sobie uświadamiam zagrożenia o których tym razem pisze autor. Nie przekonuje mnie to. Może druga część książki jest lepsza, ale ja nie dałem rady.
Informacja tramwajowa
Czytało mi się to bardzo kiepsko, chyba jedynym sensownym miejscem w Polsce dla tej lektury byłaby Pustynia Błędowska. Można brać do tramwaju, ale lepiej poczekać jakiś miesiąc i wybrać taki z zepsutą klimatyzacją, może wtedy będzie budziła jakieś emocje.
Podsumowanie:
Tytuł: Wodny nóż
Autor: Paolo Bacigalupi
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Wydawca: Mag
Do tramwaju: może
Ocena czytadłowa: 3/6
Ocena bezludnowyspowa: 1/6
Znam ten ból, gdy czytasz książkę, która zostaje w pamięci jako dobra a potem sięgasz po coś innego i otrzymujesz gniot.
Tutaj to nawet ugnieciony gniot :/
A to jest ta sama rzeczywistość co w „Nakręcanej dziewczynie”?
Ano dlatego, bo niewygodne. Oczywiście jeśli mowa o niewielkich zeszytówkach, to nie ma tematu, ale na przykład „Codzienna walka” zupełnie się nie nadaje :)
Hm. Mam wrażenie, że ta odpowiedź miała trafić gdzieś indziej :)
Miała :)
Dzięki!
Ta sama rzeczywistość, ale tym razem Stany Zjednoczone zamiast Azji i wypada to mało wiarygodnie.
I tak kiedyś sprawdzę.