Królowa Pomorza, czyli Camilleri nieco inaczej
Andrea Camilleri to pisarz, który stanowi pewien paradoks w mojej biblioteczce. Tak bardzo lubię jego książki o komisarzu Montalbano, że staram się ich nie czytać zbyt szybko. Mam kupione wszystkie, które ukazały się w Polsce, ale boję się, że skończą mi się za szybko. Zatem kilka wciąż leży i czeka, aż będzie naprawdę ciężko i będzie potrzebny pocieszacz. Ba, tytuł jednej z jego książek będzie moim tatuażem, gdybym kiedyś się na takowy zdecydował.
Owcza niespodzianka
Jakim zaskoczeniem było zatem dla mnie, kiedy wszedłem na blog Owcy z książką, a tam wśród nowości pojawiło się coś, co przeoczyłem! Są opowiadania Camilleriego których nie czytałem, a ona o nich pisze ! No to mam i ja, bo choć to nie perypetie sycylijskiego policjanta, to jednak poziom vigatowości mają ogromny. Określenie to bierze się z nazwy miasteczka, Vigata, w których dzieje się akcja moich ukochany włoskich kryminałów. W Królowej Pomorza także tam trafiamy i autor kolejny raz zaczyna czarować.
Osiem perełek?
W skład zbioru wchodzi osiem tekstów, pełnych ciepła, z odrobiną sarkazmu, świetnym autorskim zmysłem obserwacji i klimatem, który powoduje, że nawet w koszmarny, pełen smogu krakowski dzień, człowiek ma ochotę się uśmiechać. Choć jedzenia o którym Camillieri pisze cudownie, a które zawsze powoduje mój głód tutaj nie ma, to w zamian znajdziemy zaskakujących bohaterów i przynajmniej dwie genialne pointy. Owszem nie wszystkie teksty są znakomite, ale poziom średni jest zaskakująco dobry jak na zbiór opowiadań. Najlepsze to dla mnie chyba tytułowa Królowa Pomorza, Romeo i Julia oraz Pojedynek, choć pozostałym naprawdę niewiele do nich brakuje.
Co w środku?
W środku mamy, pojedynek lodziarzy, wielką miłość, dwa niezłe przekręty, historię pewnej pary butów, podłe donosy, kilku starych kawalerów i dziewczynę piękną niczym Matka Boska. Jest w kilku też oczywiście w tle pewien szanowny człowiek, który współcześnie nosiłby miano Ojca chrzestnego. Mamy historie, w których życie bywa zaskakujące, piękne i odrobinę tragiczne. Ale u Camilleriego ten tragizm często jest taki, że i on daje nadzieję, niesie pewien optymizm. A wszystko to napisane pięknym, plastycznym językiem, pełnym uroku humoru i ciepła. Vigata to miejsce, w którym chciałbym kiedyś zamieszkać, albo odwiedzić je choć na chwilkę. Byłoby miło.
Informacja tramwajowa
Tak! Opowiadania podzielone są na krótkie podrozdziały, idealnie się to czyta w podróży. To zdecydowanie coś do tramwaju, bo w dłuższej trasie zbyt szynko się skończy. Polecam zdecydowanie!
Podsumowanie:
Tytuł: Królowa Pomorza
Autor: Andrea Camillieri
Tłumacz: Maciej A. Brzozowski
Wydawca: Noir sur Blanc
Do tramwaju: tak
Ocena czytadłowa: 6/6
Ocena bezludnowyspowa: 5/6
Powód do dumy – nasi autorami tak zacnego przekrętu… To co, to teraz ja powinnam mieć randkę z komisarzem, żeby było 1:1, prawda? Podaj mi jakiś tytuł. Może być ten tatuażowy (:
Właściwie to kryminał może być każdy, tylko jeden był kiepski, ale to raczej wina tłumacza. Proponowałbym tatuowany „Sierpniowy żar”, albo „Miesiąc z komisarzem Montalbano”, krótkie opowiadania po jednym na każdy dzień miesiąca :)
Czytałam do tej pory ze trzy książki tego pisarza i całkiem przypadł mi do gustu. Na pewno sięgnę po jeszcze. A te opowiadania też mnie intrygują :)
Te są nieco inne, nie ma w nich pyszności jadanych przez Salvo :)