Harry Potter i komnata tajemnic, czyli prawdziwy piękniś
Blisko rok temu wydawnictwo Media Rodzina zaprezentowało w Polsce pierwszą odsłonę serii o Harrym Poterze w wersji ilustrowanej. Przyznać trzeba, że robiła ona oszałamiające wrażenie, choć i pewne wątpliwości kiełkowały w mojej głowie przy kolejnych z nią spotkaniach.
Nie byłem przekonany czy Jim Kay poradzi sobie w późniejszych książkach, tam, gdzie opowieść z lekkiego fantasy zdecydowanie skręca w kierunku swojej cięższej odmiany. Po Komnacie Tajemnic jestem pewien, że nie ma się czego bać.
Na temat tekstu nie ma co pisać, chyba wszyscy, którzy mieli ochotę przeczytać mają lekturę za sobą, a nowe zastępy potteromaniaków nieustająco fascynują się opowieścią J.K. Rowling. Kolejne dzieciaki dorastają z Harrym, Ronem i Hermioną, jestem o tym przekonany i sam czekam, aż nadejdzie odpowiedni moment, aby mój młodszy syn sięgnął po tę serię. Choć oczywiście komplet jest już na półce, to zrobimy to przy pomocy tego co zrobił Jim Kay, jego wizja świata czarodziejów bardzo mi odpowiada. Jest bajkowo, ale pojawiają się już mroczniejsze elementy.
Jest cudowna ulica Pokątna, którą mieliśmy okazję zobaczyć na żywo podczas Targów w Krakowie.
Jim Kay nie tylko wpasował się idealnie w to, co już znaliśmy, ale dołożył także sporo własnych pomysłów. Wspominałem o tym w pierwszym tekście, a teraz też rozmawiałem o tym z paroma znajomymi osobami i wszyscy doszliśmy do jednej konkluzji, ilustrator zrobił rzecz zaskakującą i zachwycającą. Połączył filmowy obraz z książkowym i dał odbiorcy coś nowego. Jego prace pasują idealnie do tego o czym pisała autorka, ale jednocześnie nie burzą tego co znamy z filmów. Najlepsze natomiast jest w tym to, że nie są też absolutnie kalką kadrów i kreacji filmowej! Współczesne kino dzięki komputerom potrafi zrobić naprawdę wiele, ale umiejętności i kreatywność Kaya idą o krok dalej.
Porównując obie wydane już książki widać także jak udane jest w wykonaniu ilustratora dorastanie bohaterów, Malfoy z Kamienia i ten z Komnaty to oczywiście tan sam chłopak, ale widać, że minęło już trochę czasu.
I na koniec tych moich zachwytów jeszcze mała drobnostka, która powoduje, że książkę czyta się jeszcze lepiej. Poza ilustracjami mamy tutaj jeszcze tła i ozdobniki graficzne na wielu stronach, mnie to pasuje, powoduje, że fabuła jeszcze mocniej wciąga.
Informacja tramwajowa
Tak jak poprzednio Nie. Nie? NIE WARTO. to zdecydowanie herbaciano-kocowa wersja tej opowieści.
Podsumowanie:
Tytuł: Harry Potter i Komnata Tajemnic
Autor: J.K. Rowling
Ilustracje: Jim Kay
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Wydawca: Media Rodzina
Do tramwaju: nie
Ocena czytadłowa: 5+/6
Ocena bezludnowyspowa: 5/6
Mam :). Nawet filmik o tej wersji zrobiłam :) https://www.youtube.com/watch?v=3WwjpBR3GKk Ogólnie uważam, że ilustrator świetny :). Bardzo dobrze mu wychodzą humorystyczne ilustracje i te ładne, szczegółowe. Trochę mi się nie podoba, że w tej części jest więcej ilustracji brzydkich rzeczy (pijawki, ślimaki, jakieś robactwo…), czy takich mroczniejszych – w końcu ta seria i tak sama się coraz mroczniejsza robi. Dużym plusem jest to, co mówisz – trochę się zainspirował filmami, trochę książką a i swoje akcenty wrzucił – np. siostrzenica chyba jako Hermiona.
Pająki, jest dużo pająków! :D
Ale cóż zrobić Harry przecież zmierza w tym kierunku.
O ile w przypadku młodszych dzieci ilustracje są dla mnie zupełnie zrozumiałe, o tyle w przypadku HP, dla nieco już jednak starszego odbiorcy, ilustracje w moim odczuciu zaburzają własne wyobrażenia. To znaczy albo zaburzają, to co ja już mam w głowie (w porządku, film zrobił to już wcześniej, ale z reguły nie oglądam filmów na podstawie książek, które lubię), albo nie pozwalają zadziałać mojej wyobraźni, wstawiając wykreowany przez kogoś innego obraz.
Dlatego mam mieszane uczucia co do takiej wersji HP – ale i nie tylko tej książki, każdej innej też. Ilustracje szczątkowe chyba jednak bardzie mi pasują niż tak szczegółowe jak te,co pokazałeś (np. wygląd bohatera; zawsze mam swoją wizję, nawet jeśli nie bardzo konkretną, i nie lubię wizji kogokolwiek innego poza autorem – bo wiadomo, ze autor opisuje to, co widzi w swojej głowie, więc akceptuję jego wizje czy to opisane, czy narysowane – byle jego ręką).
A HP bym chętnie przeczytała znowu :)
W Harrym akurat mi pasuje, może też dlatego, że był film, a tematyka pozwala na wiele ilustratorowi. Mam na półce między innymi jednego ilustrowanego Pratchetta i też daje radę.
Ale już na przykład ilustrowana Gra o tron jest dla mnie zupełnie niezrozumiała.
Byłam na tej ulicy! :)